Pielęgnacja twarzy jest dla mnie bardzo ważna, jak nie najważniejsza i uważnie wybieram kosmetyki. Na zimę wybrałam krem na noc Palmers, który zawiera przeciwzmarszczkowy retinol oraz wygładzające masło shea, masło kakaowe i peptydy.
Krem na noc Palmers mieści się w wygodnym słoiczku z zakrętką. Zanim przejdę do własnej opinii poniżej kilka słów od producenta.
„Intensywna przeciwzmarszczkowa i ujędrniająca pielęgnacja skóry twarzy wzbogacona retinolem, kompleksem peptydowym i masłem shea.
Unikalna formuła przeciwzmarszczkowa zapewnia szybkie i głębokie wchłanianie a jednocześnie ujędrnienie i wygładzenie skóry twarzy. Zawarte w kremie antyoksydanty, retinol i kompleks peptydowy połączone z unikalną formułą masła kakaowego oraz masła shea nadają skórze miękkość, wygładzenie i rozświetlenie.
Kompleksowa bogata formuła kremu to wyjątkowe działanie przez całą noc, głęboka penetracja aktywnych składników i regeneracja skóry twarzy.”
Treść niemal w 100% pochwalna. Jedynie słoiczek a nie tubka czy opakowanie z pompką jest minusem, ale naprawdę bardzo bardzo małym, bo krem na noc Palmers sprawdził się u mnie znakomicie. Konsystencja jest przyjemna i chyba właśnie takiej oczekuję od kremu na noc, który powienien być bardziej bogaty i treściwy od kremu dzienngo. Formuła przypomina masło i na pierwszy rzut oka wydaje się być tłusty. Obawiałam się, że okaże się zbyt ciężki. Jednak krem na noc Palmers bardzo dobrze się rozsmarowuje, wchłania się natychmiastowo, pozostawiając skórę miękką, gładką i delikatnie bardziej napiętą. Wchłania się do matu, nie pozostawia ochronnego filmu na skórze, mimo wszystko dając poczucie dobrej pielęgnacji. Rano po przebudzeniu skóra wygląda na wypoczętą i bardzo dobrze nawilżoną.
Na początku stosowania miałam do niego dosyć neutralne podejście. Ale po 1,5 miesiąca codziennego stosowania zauważyłam poprawę w kondycji skóry. W połączeniu z dopasowaną do potrzeb cery pielęgnacją na dzień oraz serum z kwasami Bielenda Skin Clinic, zauważyłam zmiany, subtelne ale jednak zmiany. Skóra na twarzy znormalizowała się, wydzielanie sebum jest umiarkowane i głównie w pracy w klimatyzacji i sztucznym oświetleniu. Zmiany zapalne wyeliminowane do zera. Nie pamiętam kiedy ostatni raz pojawił się pryszcz, czy jakaś inna niechciana niespodzianka.
Krem na noc Palmers ma aż 75g, kosztuję ok. 35-40 zł.
Zapach jest znośny, choć do przyjemnych nie należy. Tak naprawdę to jest chyba kwestia wyczulenia na pewne zapachy, wrażliwe nosy mogą być niezadowolone, jednak mi osobiście bardzo to nie przeszkadza.
Krem na noc Palmers jest odpowiedzą na to, czego w tym momencie oczekuję od pielęgnacji na noc. To mój strzał w 10!
Treść z archiwalnej wersji strony, stworzona przez autora bloga.
1 Comments
W wolnej chwili myślę, że warto to przeczytać