
Pogoda nas nie rozpieszcza, prawda? Ciemno, szaro i ponuro. Ale są sposoby na umilenie spędzania czasu i zapobiegania chandrze. Zawsze jak wracam do domu po pracy mam pewne rytuały, które uprzyjemniają mi czas przeznaczony na odpoczynek. Pierwszą czynnością jest zapalenie świeczek, kominków, by w domu słodkie zapachy poprawiały nastrój. Następnie pora na demakijaż, kąpiel i pielęgnację dodatkową. W taki sposób relaksuję się najpełniej. Aromaterapia jest dla mnie najlepszą formą poprawy nastroju. Jeśli jesteście ciekawi jacy sa moi ulubieńcy, którzy towarzyszą mi w ostatnim czasie zapraszam do czytania.
Jakiś czas temu kupiłam świeczki Heart & Home w bardzo okazyjnej cenie w tym sklepie <a href="http://zapachdomu.pl/wyszukiwarka-c0?szukaj=heart%20%26%20home" onclick="_gaq.push(['_trackEvent', 'outbound-article', 'http://zapachdomu.pl/wyszukiwarka-c0?szukaj=heart%20%26%20home', '’]);”><click>. Gdyby nie promocja i niskie ceny byłabym zła, że wydałam tyle pieniędzy a świeczki są bardzo przeciętne i nie wyróżniają się intensywnością zapachu. Świeczki Heart & Home to świeczki z wosku sojowego, są naturalne, nietoksyczne i biodegradowalne. Zaletą świeczek sojowych jest dłuższy czas wypalania niż klasycznych świeczek parafinowych. Ponadto ślady po wosku sojowym są łatwe do usunięcia, wosk i świeczka są bardziej miękkie i plastyczne. Świeczki te mają bardzo delikatne zapachy i nawet ta cynamonowa, która zazwyczaj odurza intensywnością, tak ta świeczka Heart & Home pachnie nienachalnie, by nie stwierdzać wprost, że pachnie słabo. Plusem tych świeczek jest fakt, że palą się zdecydowanie dłużej i nawet przy paleniu ich przez kilka godzin unika się zapachu parafiny, którego nie znoszę.
Słoje i zakrętki są przeurocze i nietuzinkowe. Podobają mi się ogromnie i odczuwam pewne rozgoryczenie, że świeczki dają tak delikatny, za mało intensywny aromat i zapach.
Przejdę teraz do pielęgnacji. Kąpiel i nawilżanie to stały rytuał mojej pielęgnacji. Na jesień wybieram zapachy oczywiście: słodkie i rozgrzewające.
Gdy mam chwilę czasu zamiast prysznica wybieram wannę i pachnącą kąpiel. Lubię płyny do kąpieli tylko takie, które pachną intesywnie, a niekoniecznie robią dużą pianę. Płyny do kąpieli Kneipp właśnie takie są. Zapach, który obecnie używam to połączenie imbiru, kardamonu, olejku makadamia i miodu. Ładny, rozgrzewający zapach, który umila każdą kąpiel. Przy stosowaniu produktów do kąpieli Kneipp należy uważać z ilością, gdyż barwią wodę i mogą zabarwić wannę. Należy wlewać je pod bieżący strumień wody. To kolejna butelka płynu do kąpieli, mam ochotę spróbować też esencje do kąpieli oraz nowe zapachy perełek w saszetkach.
Balsam Le Petit Marseiliais pojawił się u mnie całkiem przypadkiem i bardzo go polubiłam. Ma lekką formułę, bardzo szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiego filmu na skórze i ładnie pachnie. Idealnego składu nie ma, gdyż zawiera parafinę na drugim miejscu w składzie, ale jest też gliceryna, masło shea, olej arganowy i olej ze słodkich migdałów.
Kokosowy krem do rąk Palmers to strzał w 10! Ma skoncentrowaną, gestą formułę, dzięki czemu oprócz genialnego działania jest także bardzo wydajny. Jest na bazie oleju kokosowego i gliceryny. Konsystencja jest treściwa, ale krem dosyć szybko się wchłania (choć przez chwilę czuć lepki film na dłoniach). Rewelacyjnie koi i chroni spierzchnięte, suche dłonie. Pachnie obłędnie, kokosem oczywiście. Najlepszy jaki ostatnio używałam. Na pewno skuszę się też na balsam kokosowy do ciała z tej samej serii.
W pielęgnacji dodatkowej również pojawiają się mocniejsze, słodkie i owocowe zapachy. Z maseczek najbardziej lubię maseczki PUREDERM oraz Montagne Jeunesse. O tych drugiach pisałam nawet post <click>.
Płatki pod oczy stosuję chętnie, gdyż nawilżają i koją zmęczoną skórę okolic oczu. Od dłuższego czasu w mojej kosmetyczce nigdy nie brakuje płatków Purederm w opakowaniu 30 sztuk ze strunowym zamknięciem. Moje ulubione i sprawdzone. Ostatnio skusiłam się też na płatki kwiatowe i owocowe innej marki. Odróżniają się przede wszystkim zapachem, pachną przyjemnie, a tamte mają neutralny zapach. Więc kto co lubi, każdy może wybrać wariant odpowiedni dla siebie. Płatki Pretti nie są wyprofilowane pod oko, można je przeciąć i zużyć 1 płatek na jeden zabieg. Albo położyć dwa płatki na twarz. Ja wybieram opcję drugą.
To są moi ulubieńcy na chłodne, jesienne wieczory. Jestem ciekawa czy u Was też zmienia się pielęgnacja i zapachy kosmetyków, które używacie. Dajcie znać!
Post ze starej wersji strony.
3 Comments
No to jest bardzo interesujące. Warto podawać dalej
Twój wpis jest jak przypomnienie, by cieszyć się życiem.
Jaki szok… przeczytajcie, naprawdę warto