Kuracja nawilżająca, nawilżanie włosów jest równie ważne jak dostarczanie im protein i innych substancji wpływających na zachowanie ich dobrej kondycji. Proteiny to białka, np. kolagen, elastyna, jedwab, l-cysteina. Uzupełnia ubytki w łuskach łodygi włosa, wbudowując się w uszkodzenia osłonek włosa. Gdy proteiny są większe niż ubytki mogą dodatkowo odchylić łuski włosa, powodując pogorszenie ich kondycji: Zbyt wiele protein w pielęgnacji włosów powoduje, że włosy stają się suche, szorstkie, odstają końcówki, mogą się łamać, spuszone, szybciej źle reagują na warunki atmosferyczne, np. wilgoć. Dlatego tak ważne jest zachowanie równowagi w składnikach nawilżających i proteinowych.
Substancje nawilżające wygładzają łuski włosa, zmiękczają i dociążają włosy. Oleje nie tylko nawilżają włosy, ale również zapobiegają utracie wilgoci przez odparowywanie. Inne substancje nawilżające to m.in. wosk pszczeli, kwas hialuronowy, wyciąg z aloesu, mocznik, gliceryna, D-panthenol. Jeśli chodzi o wchłanianie wgłąb skóry i włosów cząsteczki tych substancji są zbyt duże by wniknąć głębiej niż przez warstwę rogową, ich główną rolą jest tworzenie ochronnego filmu, który zapobiega przez naskórkowej utracie wody.
Mleczko pszczele nawilża, wygładza i poprawia kondycję włosów. Jest świetnym przeciwutleniaczem. Zawiera witaminy z grupy B regulują prawidłowe funkcjonowanie skóry. Zawarte w mleczku pszczelim proteiny mają niską masę cząsteczkową, wpływając na nawilżenie w głębszych warstwach, a nie tylko powierzchniowo. Natomiast zawarte w nim węglowodany wpływają na nawilżenie powierzchniowe, tworzą wiązania wodorowe z cząsteczkami wody zapobiegając odparowywaniu wody. Siarka działa przeciwłojotokowo i keratolitycznie.
Aloes zawiera antraglikozydy, polisacharydy, białka, aminokwasy, kwasy organiczne i witaminy (tiamina 9 biotyna). Działa bakteriobójczo, odkażająco, przeciwzapalnie, przeciwświądowo, regenerująco. Nawilża i utrzymuje wilgoć. Wnika w wgłąb włosów nawilża je, uelastycznia, wzmacnia, zapobiega ich wypadaniu oraz likwiduje łupież.
Oba półprodukty dodałam po kilka kropel do ulubionej maski do włosów Kallos Crema al Latte. Bardzo dobrze nawilża włosy, dociąża je i wygładza. Maskę z mleczkiem pszczelim i zatężonym aloesem nałożyłam na świeżo umyte włosy i pozostawiłam na ok. 1 godz pod czepkiem i w ręczniku, dla zachowania temperatury odpowiedniej do głębszego wchłaniania się substancji aktywnych. Po upływie tego czasu dokładnie spłukałam maskę z włosów. Już przy tej czynności włosy były bardziej miękkie w dotyku. Gdy wyschły, włosy były bardzo miękkie i aksamitne, wygładzone, puszyste, wyglądały bardzo zdrowo. Efekt bardzo mnie zadowolił 🙂
Spróbowałam również chelatowania, o którym czytałam już na blogach u kilku włosomaniaczek. Szampon chelatujący posiada składnik Tetrasodium EDTA, który wiąże osady mineralne zawarte w twardej wodzie, czyli w zasadzie zostają one wypłukane z naszych włosów razem ze spłukaniem. Jednym z takich szamponów jest Johnson’s Baby z ekstraktem z lawendy. Specjalnych efektów nie widzę, ale może to oznacza, że moja woda w kranie nie jest taka zła, choć skórę ciała wysusza i po kąpieli od razu muszę używać silnego nawilżacza albo smarować się dwa razy. Użyć nie zaszkodzi, szampon zawiera łagodne surfaktanty i może służyć do oczyszczania włosów i skóry głowy raz na jakiś czas. A Wy próbowałyście chelatowania?
Post ze starej wersji strony.
Jeden komentarz
Cieszę się, że jestem tu, aby to przeczytać.
Macie chwilę? Polecam lekturę, która powinna Was zainteresować