Gdy tylko zobaczyłam te paletki, wiedziałam, że chcę je mieć. Bobbi Brown Shimmer Brick jest bardzo podobne, ale też cena 3x wyższa. Na zagranicznych blogach widziałam, że występują w 3 odcieniach. W polskich drogeriach widziałam tylko rose glow i bronze glow. Zabrakło brzoskwiniowej paletki. Trochę szkoda. GOSH również ma podobne mozaiki, różową i brązową. W zasadzie dają podobny efekt i cena też jest zbliżona.
Każda paletka składa się z 5 paseczków w różnych kolorach, wszystkie mieniące się lekkim shimmerem. Paleta bronze glow zawiera perłowy, jasny kolor, który można wykorzystać do rozświetlenia skóry pod łukiem brwiowym, w wewnętrznym kąciku oka czy na środku twarzy (środek nosa, łuk kupidyna i broda). Rose glow nie posiada takiego odcienia, ale ma świetliste wykończenie i spokojnie można go użyć w podobny sposób. Chociaż w tym przypadku odpuściłabym sobie środek twarzy.
Paleta rose glow to połączenie neutralnych róży i rozświetlających tonów. Można stosować jak róż, bądź jak rozświetlacz. W zależności jak i ile nałożymy, można uzyskać różny efekt. Daje ładny efekt rozświetlenia o różowej tonacji. Widać pojedyncze drobinki, ale jest ich niewiele, więc nie ujmuje, a dodaje uroku. Najładniej wygląda w słoneczny dzień, kiedy mieni się na twarzy.
Stosuję go w połączeniu z bronzerem. Nie lubię u siebie nie wymodelowanej twarzy pod kością policzkową. Ale to sprawa indywidualna upodobań w makijażu.
Paleta bronze glow daje efekt zdrowej, opalonej skóry. Uwielbiam takie wykończenie w codziennym makijażu. Dodaje blasku i modeluje twarz. Ma brązowo, bursztynowy odcień. Jest satynowy, ale zawiera złoty shimmer. Jednym się spodoba, innym nie spodoba. Mi bardzo przypadł do gustu. Poniżej zamieściłam zdjęcie z wykorzystaniem tej paletki w mocniejszym makijażu.
Pigmentacja jest świetna, ale najważniejszy jest fakt, że nie można przedobrzyć – ale jeśli strzepniemy nadmiar z pędzla – inaczej katastrofa!
Nasycenie koloru na skórze można stopniować, dokładając pędzlem kolejne warstwy, aż do uzyskania satysfakcjonującego efektu.
Pojedynczych kolorów można użyć jako cieni do powiek. Nie próbowałam, gdyż frustruje mnie gdy w palecie trzeba nabierać cień na pędzel precyzyjnie, by ich nie wymieszać. Oszaleć można, to nie jest nie na moją cierpliwość.
Trwałość jest dobra, nie ścierają się w ciągu dnia. Na twarzy wytrzymują cały dzień. Chyba, że jest upał jak dziś i wszystko spływa wraz z potem. Jednak pracuję w klimatyzacji, więc wykluczam ten motyw słabszej trwałości i makijaż się trzyma aż do demakijażu 😉
Róże i paletki kosztują ok. 50 – 60 zł. Stacjonarnie na pewno dostępne są w Hebe oraz oczywiście on-line.
Znacie te paletki i nowe róże Revlon? Moim zdaniem są świetne i każdy znajdzie odcień dla siebie. Popatrzcie chociaż na testery, mnie oczarowały kolory, są ładne – daję słowo! 🙂
Pozdrawiam
Treść z archiwalnej wersji strony, stworzona przez autora bloga.
Jeden komentarz
Link z serii interesujących, dlatego uważam, że warto w niego wejść
Spotkaliście się już z tym? Na mojej twarzy maluje się teraz zaskoczenie
Jeśli myślisz, że nic już Cię nie zaskoczy, ten tekst jest dla Ciebie.