Na pewno też tak macie, że raz na jakiś czas trafiają się kosmetyki, które nie spełniają waszych potrzeb i oczekiwań. Takie kosmetyczne buble. Czasem staram się dać im inne zastosowanie, ale nie zawsze je znajduję. Po prostu nie chcę ich używać i nie znajduję dla nich alternatywy. Dziś pokażę Wam 4 kosmetyki, do których próbowałam się przekonać ale w rezultacie trafią do kosza, bo więcej dają złości niż pożytku.

Dermedic HydraIN2 krem nawilżający o przedłużonym działaniu

Lubię treściwe kremy, nie przeszkadza mi tłusty film na skórze. Moja skóra często jest ściągnięta i nieprzyjemnie napięta. Krem Dermedic HydraIN2 fajnie przynosi skórze ulgę, sprawdzał mi się nawet pod makijaż, mimo bogatszej konsystencji nie skracał trwałości podkładów. Jednak krem ten zapycha moją skórę, pojawiły się podkskórne grudki, które uparcie nie chcą zniknąć. Krem zużyję do rąk i przedramiona, innego rozwiązania nie widzę.

GOSH Brow Sculpting fibre gel

Żel do brwi, do którego mam bardzo ambiwalentny stosunek, lubię go za kolor, moc utrwalenia i efekt na brwiach. Żel do brwi gosh w formule zawiera mikrowłókna, które ładnie wypełniają brwi sprawiając, że wyglądają na bardziej pełne. Jakie widzę minusy? Szczoteczka nabiera zbyt dużo żelu, to co widzicie na dłoni to nadmiar, który za każdym razem należy wytrzeć w chusteczkę czy wierzch dłoni.

Essence korektor camouflage full coverage concealer

Kamuflaż w płynie essence często porównywany do kultowego korektora Catrice. Ma mocne, wręcz potężne krycie, pigmentacja jest świetna. Korektor ten zastyga, dzięki czemu jest bardzo długotrwały. Dlaczego się u mnie nie sprawdził? Jego formuła jest zbyt obciążająca moją skórę pod oczami, wygląda ciężko, zbiera się w zmarszczkach, podkreśla niedoskonałość cienkiej, suchej skóry okolic oczu.

Jasny kolor to plus ale niestety pigmenty użyte w tym produkcie sprawiają, że moje cienie pod oczami stają się szare i cienie przebijają spod korektora.  Taki korektor może sprawdzić się też jako baza pod cienie, ale nie próbowałam, ponieważ nie chcę porzucać bazy Hean, która u mnie jest doskonała.

U kogo mógłby się sprawdzić? U osób  o bardzo jasnej karnacji, dla których korektory Catrice są za ciemne, bądź chwilowo nie ma ich w szafie makijażowej. Alternatywa godna polecenia. Jeśli skóra pod oczami jest normalna, czyli nie taka sucha jak moja, też się sprawdzi. Dla osób, które mają niedoskonałości na skórze twarzy. Korektor  essence ze względu na fakt, że zastyga i ma matowe wykończenie śmiało może kamuflować wypryski czy przebarwienia.

L’Oreal False Lash Superstar Xfiber

Dwustopniowy tusz do rzęs, który powinien dawać efekt sztucznych rzęs.

Krok pierwszy to czarna baza, która podkreśla rzęsy, ma jakby żelową formułę, która ładnie pokrywa każdą rzęsę. Szczoteczka bazy rozdziela rzęsy. Krok pierwszy – super! I niestety przy drugim kroku pojawiają się moje pierwsze negatywne odczucia.

Tusz zawiera mikrowłókna, które mocno wydłużają, pogrubiają i sprawiają, że rzęsy są gęste, wydaje się ich więcej. Jednak trzeba nałożyć dużo tuszu, by osiągnąć wyrazisty efekt. Zdarzyło się, że tusz się osypywał. Nie zawsze, ale czasami tak. Trzeba szybko pracować tuszem, bo jeśli zastygnie trudno dołożyć kolejną warstwę. Rano zazwyczaj nie mam czasu na dokładne malowanie rzęs, zależy mi na szybkim efekcie mocno wydłużonych i pogrubionych, wyrazistych rzęs. Ten niestety tego mi nie zapewnia.

Trafiły się Wam ostatnio jakieś kosmetyczne buble? Miałyście coś z tych produktów? 

Miłego dnia!